Męczące Święta
	
dodano 31.12.2007
O tym jak Polacy spędzają Święta, o tym co mnie drażni w tym świętowaniu.
Mamy za sobą tak długo oczekiwany czas. Kilka dni, które wspominać będziemy cały rok a może i nawet całe życie. 
Siedzę w ciemnym pokoju, za oknem palą się latarnie a w oddali widzę kolorowe odbicia choinek i wszelakich świątecznych ozdób. Aż żal na to wszystko patrzeć. 
Przechodząc przez ulice mojego małego miasta spotkałam wielu ludzi z kamiennymi twarzami i rozepchanymi brzuchami w których nie zmieściłaby się nawet marna ość z 
wigilijnego karpia. 
Włączyłam TVN24 i słucham ile to pieniędzy wydali Polacy na prezenty i produkty skonsumowane w ciągu tych kilku monotonnych dni. Nie wytrzymuję tego medialnego krzyku. Nie mogę patrzeć na ponowną chwałę marketingu. 
Gdzieś w tle, za ścianą zostały prawdziwe Święta. W katolickim kraju, który na forum europejskim głosi swoją przeogromną wiarę, Boże Narodzenie jest niczym ważnym. 
Siedzimy przy stołach uginających się pod ciężarem ryb, kurczaków, indyków i ciast przełożonych tłustymi masami. To wszystko ukoronowane jest kilkoma procentami w płynie. 
A jakaż to radość napić się z sąsiadem, jakaż radość przepić się. Niezapomniane przeżycia konsumpcji. 
I wpychamy na siłę, i dalej i ciągle, coraz więcej i więcej. 
- Może jeszcze kotleta, może ciasteczko, kieliszeczka? 
- Nie, nie, nie, dziękuję! 
- To może jednak! 
- Ależ dziękuję… 
Trzy męczące dni, które przerywane są snem i wyjątkowym spacerem do kościoła. Przecież raz w roku można zobaczyć tego nudnego księdza, któremu się zazdrości modnego samochodu. W ostateczności zamknie się oczy i na moment zdrzemnie w ławce. 
Koniec przedstawienia. Koniec szarości, wracamy do stołów! 
I znowu jemy, i znowu pijemy. Jakże przyjemnie! 
Przekrzykujemy się wzajemnie. Bezsensowne żarty na wiejskich przyjęciach, którymi wymieniają się podstarzali, pijani panowie dręczą szczególnie. Aż pęka głowa. 
Dzisiaj wstali z łóżek, spotkali sąsiada. 
- Jak minęły Święta sąsiedzie? 
- Męcząco, męcząco… 
wróc do artykułów