Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zbuntowani lustrowani
dodano 20.03.2007
Na początku była cisza. Zupełnie odwrotnie niż przy stworzeniu świata. Chaosik wykluwał się powoli w sejmowych kuluarach. Przez kilka miesięcy wrzucano tam do jednego kotła wszystko, co miało jakikolwiek związek z życiem publicznym.
Ciekawą konstrukcję władza też przyjęła w tej chęci robienia dobrze. Mianowicie zaliczyła władza podlegających obowiązkowi lustracyjnemu do grupy funkcjonariuszy publicznych. Trochę wybiórczo to zaliczenie przebiega, bo dotyczy obowiązków i odpowiedzialności, natomiast nic nie mówi o przywilejach z tego faktu zaliczenia płynących.
A skoro dziennikarz ma być uważany za funkcjonariusza publicznego, to powinien jednocześnie korzystać choćby z ochrony prawnej państwa przy wykonywaniu swoich obowiązków. Służbowych, jak należy przypuszczać. To znaczy zbieranie materiałów i ich publikacja podlegać winny ochronie państwa. Ciekawe tylko, jak dziennikarz, funkcjonariusz publiczny, miałby pisać o łajdactwach innego funkcjonariusza publicznego? Przecież za to grodzi automatycznie odpowiedzialność służbowa i dyscyplinarna.
Wychodzi na to, że tematyka poruszanych kwestii zawęzi się na przykład do aspektów życia seksualnego pingwinów albo statystyki opadów. Wszak i o Rospudzie musieliby dziennikarze zmilczeć. I jak tę ewentualną odpowiedzialność egzekwować, a przede wszystkim, kto miałby to wykonywać i w jakich trybach? Trochę to trąci kabaretem.
Tak czy inaczej, odmowa stosowania się do obowiązującego prawa nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. Gdyby chodziło o próbę dokonania zmian w samej Konstytucji, z pominięciem społeczeństwa, protest byłby z pewnością uzasadniony i pożądany. Tu jednak chodzi o ustawę zwykłą. Już w przeszłości pojawiały się symptomy takich zamysłów, by ignorować prawo, które uwierało niektórych. Tłumacząc, iż jest durne. Ostatnio był taki trend w związku z mandatami spóźnialskich samorządowców przy składaniu – trzeba trafu – też oświadczeń, ale majątkowych dla odmiany.
Zamiast dawać niechlubny przykład anarchizowania państwa, powinno się jednak poczekać na zajęcie stanowiska przez Trybunał Konstytucyjny. Właśnie jeden z durnych pomysłów prawotwórczych – konsekwencje za spóźnienia w składaniu oświadczeń majątkowych - odesłał na śmietnik.
Skutki bezmyślnie ustanawianych regulacji są takie, że część samorządowców, którzy już stracili mandaty na podstawie rzekomego naruszenia niekonstytucyjnych przepisów, na należne sobie z mocy prawa stanowiska nie powróci. Za to otwarła się dla nich droga sądowa do żądania odszkodowań. Analogiczna sytuacja może nastąpić w przypadku dziennikarzy, ale i innych grup zawodowych, jeśli zostaną pozbawione prawa wykonywania zawodu, a Trybunał Konstytucyjny przepisy te uchyli.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW