Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czarny felieton. Tytuł mało chwytliwy
dodano 20.05.2010
Refleksje na temat śmierci.
Testament Natalii Julii Nowak
Ja, Natalia Julia Nowak, urodzona 19 lutego 1991 r. w Starachowicach, życzę sobie, żeby po mojej śmierci zachowała się jak największa część tego, co pisałam i przekazywałam światu. Chcę, by moje artykuły, dramaty, wiersze, opowiadania i inne teksty były nadal rozpowszechniane - oczywiście, z zaznaczeniem mojego nazwiska oraz bez jakiejkolwiek ingerencji w treść czy formę utworów. Pragnę również, aby moje poglądy polityczne, filozoficzne, religijne i inne były nadal manifestowane, tzn. powtarzane podczas dyskusji lub wystąpień publicznych. Jeśli chodzi o mój pogrzeb, to życzę sobie, żeby był on cywilny (świecki), gdyż jestem ateistką i publicznie wyrzekłam się wiary w Boga. Co do grobu, pragnę, aby miał on kolor czarny lub jasnobrązowy. Jeżeli to możliwe, proszę umieścić na nim słowa z mojego wiersza pt. “Wolność lub Śmierć” opublikowanego w Internecie oraz w ogólnopolskim tygodniku “Tylko Polska”:
“Nie płaczcie też po mnie zbyt długo:
Szlochajcie po Polsce straconej!
Po naszej jedynej Ojczyźnie,
W dziesiątym miesiącu zniszczonej!”
O moim zgonie należy poinformować nie tylko rodzinę i sąsiadów, ale również Polską Partię Narodową, redakcję kwartalnika kulturalnego “Kozirynek” (mającą swoją siedzibę w Radzyniu Podlaskim) oraz redakcję powiatowego tygodnika “Gazeta Starachowicka”. Uprzejmie proszę o niewpuszczanie na mój pogrzeb osób, które krzywdziły mnie za życia, gdyż nie życzę sobie ich uczestnictwa w tak specyficznej uroczystości. Apeluję także o to, by ludzie, którzy mnie nie szanowali, zrezygnowali z ewentualnej fałszywej żałoby po mojej osobie. We wszelkich doniesieniach na temat mojej śmierci należy podkreślić, iż byłam patriotką, eurosceptyczką i obrończynią życia poczętego, a w mojej hierarchii wartości pierwsze miejsce zajmowały wyznawane idee.
Natalia Julia Nowak,
14 maja 2010 r.
Ostatnie słowa
Nie wiem, w jaki sposób powinnam zakończyć ten dziwny, testamentowo-pogrzebowy felieton. Napiszę więc, że bardziej od śmierci lękam się cierpienia oraz tego, co może nastąpić po moim zgonie (dotyczy to zarówno moich prywatnych spraw, jak i tych uniwersalnych, związanych z sytuacją polityczną Polski i nie tylko). Nie jestem taka jak pewna postać historyczna, która - będąc obojętną na losy świata - powtarzała cynicznie: “Po mnie nawet potop”. To, jaka przyszłość czeka moją Ojczyznę, jej obywateli oraz mieszkańców innych państw, ma dla mnie ogromne znaczenie. Dlatego staję twarzą w twarz z pewnym paradoksem. Z jednej strony, przygotowuję się na śmierć, która obecnie wydaje mi się mniej przerażająca niż jeszcze trzy lata temu. Z drugiej - boję się, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej niż teraz, a ja jako trup nie będę mogła absolutnie nic zrobić (nawet, mówiąc kolokwialnie, “rządzić swoimi gaciami”). Koniec. Memento Mori.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
























