Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Dlaczego tłumaczenia audiowizualne nie lubią kotów?

Autor: igrazka
dodano 18.02.2010
Dlaczego tłumaczenia audiowizualne nie lubią kotów?

Czy rzeczywiście CAT-y pomagają tłumaczom, czy może są dziedziny, w których mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc? Moim zdaniem tłumaczenia filmów i CAT-y są jak kot i pies - z tego związku nie zrodzi się nic dobrego.


W dobie komputeryzacji, informatyzacji i innych „zacji”, powstają coraz to nowe narzędzia, mające ułatwić życie użytkownikom. Jednym z takich narzędzi jest kot, a właściwie CAT (Computer Assisted Translation). Pierwszy raz z kotem miałam do czynienia blisko 10 lat temu. Był to programik, który w formie makra instalował się w Wordzie – wabił się Wordfast. Był zbyt skomplikowany i narobił mi strasznego rozgardiaszu w Wordzie. Szybko się zniechęciłam i dałam sobie spokój z kotami aż do niedawna. Jakiś czas temu na pewnym portalu społecznościowym, pojawiła się dyskusja na temat programów wspomagających tłumaczenie. W oparciu o moje skromne doświadczenie sprzed lat, skrytykowałam pomysł stosowania CAT-ów i generalnie stwierdziłam, że używają ich tylko półgłówki, tym samym narażając się całej rzeszy tłumaczy. Aż jeden rozmówca wziął mnie pod włos i uświadomił, że nie mam pojęcia o czym mówię. CAT-y bardzo się rozwinęły przez ostatnie 10 lat, co w branży komputerowej odpowiada 10 milionom lat świetlnych. W duchu przyznałam mu rację i postanowiłam spróbować. Pożyczyłam od znajomej komputer z Tradosem, przeczytałam instrukcje, obejrzałam filmy instruktażowe tzw. „webinary” i zaczęłam tłumaczyć na próbę dokumenty unijne dostępne w sieci. Przy kolejnym dokumencie okazało się, że kot jest genialny! Nie tylko zapamiętuje powtarzające się zdania, ale podpowiada znaczenie słów, a przede wszystkim pięknie zaznacza segment po segmencie tak, aby niczego nie przeoczyć. Byłam zachwycona i gotowa wszystko odszczekać na forum, łącznie z tym, że do tłumaczeń audiowizualnych CAT na pewno się nie przyda. Wzięłam na warsztat dwa odcinki serialu o tematyce motoryzacyjnej licząc na to, że jak program raz zapamięta terminologię techniczną, to kolejne tłumaczenia pójdą jak z płatka. No i tu się przeliczyłam… O ile w tłumaczeniu „poważnych” dokumentów CAT spisywał się świetnie, o tyle zupełnie nie radził sobie z dialogami filmowymi. Jak wiemy, w tłumaczeniach filmowych najważniejszy jest kontekst, nie tekst, tylko KONtekst. To od kontekstu zależy, czy niemieckie „so” przetłumaczymy jako „więc”, „no proszę!” czy „ach tak!” czy może w ogóle opuścimy jako nic nie wnoszące do akcji filmu. CAT sprawił, że musiałam być podwójnie czujna, a tym samym dwa razy wolniejsza, bo podsuwał mi pozornie poprawne podpowiedzi, a przecież wystarczy jedno słówko, które może całkowicie zmienić sens wypowiedzi. Nie zapominajmy też o ładunku emocjonalnym. Dwa identycznie skonstruowane zdania możemy przetłumaczyć zupełnie inaczej w zależności od tego w jaki sposób zostały wypowiedziane. Niemieckie „Du bist doch nicht sauer” może być „Nie gniewasz się, co?” „Chyba się nie gniewasz?” albo „Nie mów, że się gniewasz!” I tu kot usypia naszą czujność, a do głosu dochodzi (wrodzone) lenistwo i każe nam zatwierdzić wypowiedź, która padła wcześniej i została zapisana w pamięci programu. Dopiero podczas szczegółowej redakcji (z obrazem, of kors) okazuje się, ile mamy do poprawienia i tak naprawdę gdybyśmy tłumaczyli samodzielnie, mielibyśmy inne pomysły i od początku wstawilibyśmy zupełnie inne zdanie. Bo w tłumaczeniach audiowizualnych powtórki są „be”. Wyobraźmy sobie na przykład scenę powitania, w której bohater (nazwijmy go Bob) wchodzi na imprezę i zaczyna się witać w pozostałymi gośćmi, a lektor przez pięć minut czyta: „Cześć!” „Cześć, Bob!” „Witaj, Ted!” „Cześć!” „Cześć, John!” „Cześć, Bob!” „Cześć, Ann!” „Cześć, Tom” „Cześć, Bob.” „Cześć, Helen!” itd. A widz tylko zgrzyta zębami i zaczyna rzucać niewybredne teksty pod adresem tłumacza. Kot natomiast zaznacza wszystko, łącznie z „ochami” i „achami” i innymi onomatopejami. Nie radzi sobie także z niedokończonymi myślami lub urwanymi wypowiedziami, że już o błędach w liście dialogowej nie wspomnę. Nie każdy bowiem wie, że w filmach dokumentalnych wypowiedzi rozmówców, tzw. „setki” są spisywane ze słuchu. I tak na przykład w ostatnim dokumencie, który tłumaczyłam, w liście jest „Utterly intimidated”, a ja słyszę wyraźnie jak gość mówi „I’m really intimidated”. Często też jest tak, że Juanita, Conchita, czy jakaś nasza Żanetta, która zarabia spisując dialogi w filmach, zamiast lepiej się wsłuchać w dialog, wpisuje „inaudible”. I potem mamy takie zdanie: „Well, we’re running a two-piece inaudible with two inaudible.”, albo takie: „You’re going over boulders, inaudible beds.” No i tu właśnie wychodzi niedoskonałość kota. Wszak to tylko program, który wypluwa to, co mu wcześniej zapodano. Nie potrafi kojarzyć jak ludzki mózg, a ludzki mózg zbyt łatwo sugeruje się tym, co mu podpowiada program.
   Dlaczego tłumaczenia audiowizualne nie lubią kotów? - zobacz źródło wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: igrazka
avatar

O mnie
W serwisie od:
18.02.2010
Dodaj do znajomych

 
INNE OD igrazka
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje