Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Klasyczny pat
dodano 05.02.2007
Podobno wśród polskich polityków jest kilku solidnych szachistów. Szkoda tylko, że nie potrafią oni przenieść na łono swoich partii podstawowej zasady królewskiej gry – umiejętności przewidywania ruchów własnych i przeciwnika.
Z kolei LPR jest w tej chwili pośmiewiskiem nawet dla własnego elektoratu, który i tak kurczy się w zastraszającym tempie. Po poPiSowej akcji z atakiem na media partia Kaczyńskich przesunęła się na prawo tak bardzo, że zmniejszyła do granicy błędu statystycznego zajmowaną dotąd przez Ligę przestrzeń między sobą, a przysłowiową ścianą. Kiedy w październiku ubiegłego roku miałem okazję rozmawiać z p. Tymochowiczem, zasugerował terapię ekstremalną – jeszcze większą radykalizację i przywdzianie przez członków partii brunatnych mundurów. Jednak jak tu się radykalizować, jeśli twarz wykrzywia się w spazmatycznym śmiechu. Takie były reakcje większości Polaków, gdy czołowy polityk LPR uzyskał w wyborach na prezydenta Warszawy poparcie mniejsze niż przedstawiciel ugrupowania Krasnoludki i Gamonie. Partia dostosowała się więc do humorystycznej tendencji i zaczęła zajmować się zakazaniem używania symbolu marihuany, czy problemem uczynienia z Polski monarchii z Jezusem na tronie. Co prawda LPR miał zawsze ukryty elektorat (i nie dziwota, bo kto otwarcie przyznałby się do głosowania na nich?), ale dziś wydaje się, że potencjalni wyborcy partii Giertycha ukryli się tak głęboko, że do następnych wyborów nie zdążą się odnaleźć.
Paradoksalnie najlepiej na politycznych przepychankach wychodzi gospodarka. Nie dajcie się jednak Państwo zwieść triumfalnym przemowom Kaczyńskiego, który usiłując przypisać sukces koalicji rządzącej obwieszcza, że pod względem ekonomicznym ten rok był najlepszy dla Polski od 1989 roku. Nie jest to jego zasługa, tak samo jak zasługą sanacji nie było nagłe ożywienie gospodarcze II RP w połowie lat 30-tych – był to raczej wynik ogólnej tendencji światowego wzrostu gospodarczego po Wielkim Kryzysie lat 1929-32. A sama sanacja, tak jak teraz PiS była zbyt zajęta rachowaniem się z opozycją. Wszystko to zgadza się z pierwszą zasadą ekonomii, która mówi, że najlepiej gospodarkę pozostawić sobie samej i nie pozwolić ingerować w nią politykom. Wniosek z tego taki, że tak długo jak będzie trwała deubekizacja, mamy szanse na rozwój.
Kiedy obserwuję obecną kondycję polskiej sceny politycznej przestaję się dziwić ludziom nie chodzącym na wybory, którzy tłumaczą to tym, że „nie ma na kogo głosować”. I faktycznie, wśród waśni, sporów i popełnianych błędów najlepszym wyborem wydaje się opcja będąca mniejszym złem. Tyle tylko, że tak trudno je wybrać. Nie zdziwcie się więc, szanowni politycy, jeśli następnym razem na Wasze apele o pójście do wyborów jako „obywatelskiego obowiązku” odpowie znikoma liczba Polaków. Żeby wymagać od innych, najpierw trzeba wymagać od siebie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW