Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Biegiem po malarskich pracowniach
dodano 08.07.2009
Co skłania nas, zawziętych malarzy, że nie odpuszczamy, że mimo wszystko, pomimo licznych rozterek, nas niekiedy mocno zawiedzionych, a przecież niekiedy już mistrzów, co skłania nas, by nie zaprzestawać i dalej malować?
Pracownie, ach tak wycieczki w pracownie, czasem u dowolnego znajomego malarza zobaczyłem nie raz szereg obrazów komercyjnych, a zaraz tuż obok te - interesujące, co ciekawe malarz nie często dał się przeze mnie wtedy przekonać do tych interesujących, a obstawał przy tych komercyjnych.
Mój dobry kumpel i malarz Krzysztof Moroz – pracownia w osobnym budynku niewielka, okno, spore obrazy, pejzaże, (wtedy) niekiedy pryskane z pędzla, co niestety efektywne i aprobowane u tych, co już kupili i jeszcze kupią, (no, ale Jackson Pollock też pryskał), obok na ścianie obrazek małego synka – genialny i chciałem go wydębić jednak nie udało się tak samo jak z obrazkiem Julii córeczki Renaty zatytułowanym, chyba ryba, a przedstawiającego wielkiego genialnego wieloryba, którego sam Matisse by się nie powstydził. Do pracowni kolegów i koleżanek „artystantów” wpadam zwykle jak burza i sieję jakby spustoszenie, kręcę się w koło, przekładam sterty i jeszcze raz w koło i co, i mówię - ja tu widzę jeden obraz, a jest to ten obraz, twojego malutkiego dziecka, resztę można odłożyć na potem i to niemalże jest reguła, krzywią się i potakują, jednak, a jak chcę wydębić, jednak nie dają.
Pracownia Pani Grażyny G., obrazy, domki na tle pól i łąk, niby dostatecznie zdziecinniałe, ale nie jestem zadowolony, ona to czuje, zbyt proste, ona to czuje, i tak samo jak Anna, G., gdy powiedziałem jej celowo i prowokacyjnie: mnie nie oszukasz, NATYCHMIAST zrywa ze maną, tak to nazwijmy, normalne ludzkie kontakty „na zawsze”.
Tak, a co nas skłania do tego, że my malarze nie odpuszczamy?
Otóż malarze to niezwykle uparci ludzie, ambitni, dumni, a wyrazem najdumniejszych, a szczególnie najgenialniejszych i to zarówno u tak zwanych profesjonalistów, co oczywiście nic nie znaczy i u tak zwanych samouków najgenialniejszych z genialnych, takich jak sama Olga Boznańska, u tych i u tych, największym wyrazem ich dumy jest z przekorą podkreślana - ich skromność, a ja przekornie jak zwykle odwrotnie, twierdzę mianowicie, że skromność to im najmniej jest potrzebna chyba, że ambicja jest udawana, a nie jest, no to już koniec wycieczki. Co do artystantów, to oczywiście są prawdziwymi artystami, ale pożartować to chyba czasem wolno, no nie?
Eryk Maler 2009-06-18
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW