Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Euro 2008 - przegrana bitwa o Wiedeń
dodano 16.07.2008
Euro, Euro i po Euro - chciałoby się powiedzieć, jednak obok tegorocznego turnieju nie można przejść obojętnie, a to z uwagi na jego odmienność od poprzednich i – co stwierdzam subiektywnie – na jego sportowe piękno.
Tak było w niezapomnianym meczu z Austrią. To osławiony sędzia Webb, wysłannik tajemniczych, wrogich narodowi polskiemu sił, odarł nas z godności i odebrał zasłużone zwycięstwo. Zasłużone? Po przegranym meczu z drugim składem Chorwacji chyba już nikt nie miał wątpliwości, że nawet na ten jeden punkt nie zasługiwaliśmy. A angielski arbiter sędziował dobrze i o ile zdarzały mu się pomyłki, jak choćby w przypadku gola Polaków, o tyle przy bramce dla Austrii o błędzie nie mogło być mowy. Lewandowski ewidentnie ściągał Austriackiego zawodnika za koszulkę i tylko ślepy, bądź zaślepiony narodową dumą mógł tego nie widzieć; każdy trzeźwo i z dystansem podchodzący do sportu nie może się też zgodzić z argumentem, że nie dyktuje się karnego w ostatniej minucie tak ważnego meczu. A dlaczego nie, ja się pytam? Odsyłam wszystkich do regulaminu sędziowskiego FIFA bądź UEFA, gdzie jasno jest wyłożone, że sędzia ma prawo podyktować karnego w przeciągu trwania meczu, tj. od pierwszego do ostatniego gwizdka. I nieważne, czy jest to karny w pierwszej, czy w ostatniej minucie, jeśli jest zasłużony, to etap gry nie ma i nie powinien mieć tu żadnego znaczenia. Z drugiej strony to, co dzieje się na polu karnym podczas wykonywania rzutu rożnego czy wolnego, kiedy idzie dośrodkowanie, woła o pomstę do nieba: całkowicie wolna amerykanka, gdzie wszyscy się odpychają, ciągną za koszulki, kopią i bóg wie, co jeszcze robią. Kiedyś karnego w takich okolicznościach podyktował Włochom pewien sędzia, nie pamiętam już jaki, także w ważnym meczu na mistrzostwach świata; przypadek Polaków jest drugi, jaki zdarzyło mi się widzieć. I dobrze, że sędziowie od czasu do czasu dyktują tego typu jedenastki, które mimo iż kontrowersyjne (wg mnie w ogóle), mają silne oddziaływanie „wychowawcze” na zawodników, którzy zaczną być może uważać na swoim polu karnym i dwa razy się zastanowią, zanim sprowadzą swego przeciwnika do parteru.
Wracając jednak do kwestii Polaków na tym turnieju, to kibicowanie im w pewnym momencie zaczęło być dla mnie obciachem, żenadą, tanią emocjonalną zabawą dla „ciemnego ludu”, który do sportu nie jest w stanie podejść z należnym tej formie rozrywki dystansem: flagi na balkonach, w barach, w domach, na co drugim samochodzie (zawierające notabene logo sponsora, tj. pewnej znanej marki piwa, co już samo w sobie jedzie tandetą na odległość), co trzeci przechodzień na ulicy ubrany w reprezentacyjną koszulkę, bo przecież od święta trzeba się też odświętnie przyodziać.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW