To mniej więcej tyle ciekawszych wieści. Poczułam się trochę zawiedziona, a nawet mocno. Przeczytałam kolejny artykuł, w którym nikt nie próbował usprawiedliwić Che Guevary, ale wyjaśnić jego fenomen. Zacytuję tu: „ Che popsuł wszystko, czego się dotknął”. Jego historia nie była udana, piękna, romantyczna i dobra, za to jego legenda zawsze będzie pokolorowana na piękne kolory. I dla milionów ludzi Che nadal będzie charyzmatycznym przywódcą pełnym dobroci i bohaterstwa.
A tak z ciekawostek: podobno wielu hollywoodzkich aktorów wplątało się w kult Che – nosząc biżuterię z jego wizerunkiem, mając tatuaże, realizując filmy o nim, np. John Deep, Angelina Jolie, Robert Redford….

A ja? Nadal noszę naszywkę z Che, ale teraz już znam prawdę i wierzę, nie w idola, w historię, w jego czyny, które z pewnością zasłużyły na piekło, ale w legendę, mit. Piękny mit....