Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Lejbensfilozofi
dodano 19.04.2008
Oj, szerokie pojęcie mam do poruszenia… Paradoksalny zapewne wyda Ci się fakt, iż nie zamierzam wyjaśnić znaczenia tytułu, bo po co? Jest on przecież bez sensu…
Ok., uchylmy rąbka tajemnicy – „leben” z niemieckiego, oznacza „życie”.
Druga część tematu – nie wymaga tłumaczenia, a jeżeli tak, to tym
bardziej nie zrozumiesz pierwszej. O czym więc chcę pisać i po co?
Nudzi mi się? Nie mam co robić w domu? Lepiej do nauki bym się zabrał,
niż wypisywał dyrdymały, marnując swój i przede wszystkim Twój cenny
czas, o Czytelniku. Aby udowodnić, że mam do Ciebie resztki szacunku,
napiszę, po co piszę, o czym piszę i dlaczego chcę akurat napisać.
Piszę.
Życie – vita, leben, life, lewe, vie – ładnie brzmi? Co z tego… w
każdym kraju, na każdym kontynencie, o każdej porze, w każdym czasie –
nie ma sensu.
Zgodzisz się ze mną? Nie!? To dobrze, bo jednak
chyba po coś żyjemy. Po co? To pytanie (retoryczne), nie daje spać
ludziom, którzy poświęcili swoje życie, aby udzielić na nie odpowiedzi.
Nie udało im się to i nigdy nie uda. Można tylko wysuwać nowe tezy,
obalać stare, tworzyć imperatywy, patrzeć w niebo, niczym Kannt i
myśleć nad sensem swojej egzystencji. Każdy medal ma dwie strony,
prawda? Jaka zatem jest druga strona filozofa? Jego życie ma sens.
Dlaczego? Bo sensem jego życia, jest znalezienie leku – leku na dumnie
brzmiącą chorobę „sens życia”. Gwoli przypomnienia – Żeglarz Heraklit,
swoje życie przepłynął łodzią „pantha rei”, materialny idealista
Platon, badał dwadzieścia jeden gramów człowieka, Demokryt nie starał
się zrozumieć wszystkiego, bo wszystko stanie się niezrozumiałe, a
Kartezjusz „cogito, ergo sum”.
Coraz większą
popularność zdobywają samochody z napędem hybrydowym – połączenie jakiś
dwóch źródeł energii, np. benzyny i prądu – zarówno benzyna, jak i
prąd, powodują, że auto jedzie…do czego zmierzam – hybrydyczność jest
wg mnie namiastką synkretyzmu – filozofowie czerpali z siebie nawzajem,
łącząc poglądy, przez co urozmaicali swoją wiedzę i poznawali poglądy
innych, jednak niestety nikt nie jest mądrzejszy od Google.
Teraz
ja wcielę się w rolę filozofa, chociaż nie jestem ani wybitny, ani
genialny, czyli mogę użyć w stosunku do opisu mojej osoby słowa
„ambiwalentny”. Moją filozofię nazwę „na chłopski rozum”. Głównym
założeniem tego nurtu, będzie (tak na chłopski rozum) znalezienie
odpowiedzi na pytanie „po co żyć?” W odróżnieniu od wielkich
myślicieli, ja znalazłem rozwiązanie tej zagadki w kilka minut. Właśnie
jest losowanie Totolotka – „W maszynie znajduje się czterdzieści
dziewięć kolejno ułożonych kul, komora jest pusta, proszę o zwolnienie
blokady. Rozpoczynamy losowanie” Spośród wylosowanych… nie liczb –
przykładów odpowiedzi, wylosowałem następujące – „żeby być kimś”, „żeby
być szczęśliwym”, „żeby sobie popływać”, „żeby osiągnąć zbawienie”,
„żeby cierpieć”, „żeby jeść”, „żeby żyć”, „żeby umrzeć”. Liczba
wygranych pierwszego stopnia wynosi dokładnie tyle, ile mamy ludzi na
świecie, czyli ok. sześć miliardów. W tej grze każdy wygrywa. Każda
odpowiedź jest prawidłowa. Każdy jest filozofem, ma swą teorię. Niczym
w rozprawce, stawia sobie w momencie narodzin tezę „po co żyć?” i
argumentuje ją każdego dnia na nowo. Jest teza, są argumenty, musi być
też podsumowanie – śmierć. Śmierć wg niektórych nie istnieje, wg innych
jest po prostu przejściem do odmiennego stanu; świata, dla niektórych
jest końcem, dla pozostałych początkiem.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW