Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Śmiertelna pułapka dietetycznego cyklu
dodano 03.03.2009
Czy rzeczywiście zrzucanie wagi jest dla nas zdrowe? Co nami powoduje, że chcemy za wszelką cenę schudnąć, nie bacząc na skutki uboczne i własne samopoczucie?
Dlaczego więc jesteśmy bombardowani ze wszech stron obrazami chudych (bo już jakiś czas temu szczupła ustąpiła miejsca chudej na piedestale) kobiet i niewiele lepszych facetów (choć oni i tak wydają się jednak być odporniejszymi na tę całą kampanię i nieco lepiej bronić swoich praw)? Dlaczego lekarze robią problem z kilku zbędnych kilogramów, grożąc od razu miażdżycą, zawałem…? Dlaczego nikt nam nie mówi, że to nie waga, ale brak ruchu jest największym problemem? Dlaczego zwyczajnie nikt nam nie mówi prawdy?
Odpowiedź jest niestety prosta i banalna. Chodzi o pieniądze. Branża dietetyczna to biliony, kwoty właściwie niewyobrażalne dla przeciętnej jednostki. Jednostki, która z jednej strony atakowana za swoją wagę (nawet jeśli to tylko kilka kilo), z drugiej strony obrazami chudziaczków, kupuje kolejne i kolejne cudowne produkty i za każdym razem wierzy naiwnie, że być może tym razem jednak się uda i znienawidzone kilogramy wreszcie odejdą raz i na zawsze. Zwykle odchodzą na kilka tygodni, czasem na kilka miesięcy, może kilka lat. Gdyby którykolwiek z tych specyfików był w stanie rozwiązać problemy ludzkości, byłby to koniec całej branży. Przestałaby być potrzebna, bo ludzie nie mieliby już problemów z wagą. I to właśnie branża dietetyczna funduje większość badań mających znaleźć odpowiedź na pytanie, czy nadwaga jest zła.
Jakiś czas temu, sama borykając się nie po raz pierwszy z tym problemem, zagłębiłam się w amerykańskiej literaturze naukowej na ten temat i wnioski mnie przeraziły. Otóż, wynika jasno, że im częściej się bawimy w diety, tym większą krzywdę wyrządzamy własnemu organizmowi, nie tylko spowalniając metabolizm i tym samym przyczyniając się do późniejszego tycia, ale dodatkowo zakłócamy funkcjonowanie wszystkich systemów i osłabiamy własny organizm, w skrajnych przypadkach doprowadzając nawet do śmierci.
Czy warto? Nie, zdecydowanie nie warto. Tylko niech ktoś to wytłumaczy nastolatkom, które zaczynają diety, mając lat jedenaście, by wyglądać jak ulubiona gwiazdka filmowa (która notabene nie jest bynajmniej szczęśliwa, przeżywa właśnie kolejną kurację anty-coś tam i jej życie ogólnie to wielki śmietnik), doprowadzając niejednokrotnie do zaniku okresu, a nawet bezpłodności, o innych rozrywkach nie wspominając...
A kto kreuje dzisiejszy ideał sylwetki? Projektanci mody, którzy w większości są homoseksualni (nic nie mam do gejów, ale mogliby sobie darować wykrzywianie psychik kobiet i robienie na tym pieniędzy na dodatek, prawda?) i na modelki wybierają sobie wieszaki, a dziewczyny prześcigają się w tej wieszakowatości. I nikt nie patrzy na to, że ta cała moda na wybiegach służy psu na budę, bo w większość tych „kreacji” nikt normalny i tak się nie ubierze, ale "każda" marzy o tym, by wyglądać, jak one. Chude, bez piersi, bez bioder… jak chłopak i to mało atrakcyjny, bo moim zdaniem, jako kobiety, facet też powinien mieć ciało w odpowiednich miejscach.
Ostatnio czytuję rozmaite blogi i zwyczajnie mnie przeraża ilość blogów nastolatek, których głównym tematem jest dieta i ubzdurana nadwaga. A jak czytam posiłek całego dnia takiej ofiary, zsumowany na jakieś 300 kalorii… coś mi się zwyczajnie robi.
Nikt mi nie wmówi, że to jest normalne…
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW