Radio wydaje się być najlepszym środkiem przekazu. Muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka. Drażniące są tylko głupawe reklamy, a tak poza tym to nie można mieć zastrzeżeń do tego wynalazku. Bowiem „muzyka łagodzi obyczaje” i „łączy pokolenia”. W przeciwieństwie do telewizji nie zajmuje tyle uwagi, dlatego też można uruchomić radio podczas pracy i w trakcie jazdy samochodem, często to jedyny towarzysz podróży. Ale i tak radia nie słucham często, nie lubię kiedy ktoś decyduje czego mam słuchać i przerywa akustyczną sielankę wiadomościami i zbędnym gadaniem. Wole wrzucić na odtwarzacz mp3 moje ulubione numery i odciąć się od kretynów, którzy wystawiają na ciężką próbę Twoje nerwy w czasie kręcenia (genialny wynalazek z portem USB w radioodbiornikach samochodowych, powinni dać Nobla za to!).
Co właściwie ma tytuł ma do treści? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. Pomimo, że mam dostęp do radia, Internetu i telewizji, sam dobrowolnie odcinam się od tego. Nie wiem co się dzieje! Nie mam pojęcia w jaki sposób tym razem rząd się upokorzył w oczach narodu, nie wiem jakie decyzje podejmuje nowy czarny elekt za wielką wodą. Podjąłem decyzję, żeby nie oglądać, nie słuchać, nie czytać. Wydaję mi się, że mój mózg zdecydowanie lepiej funkcjonuje bez chlupotania tego całego szamba. Czuję się jak nowonarodzony – tabula rasa. Jak ktoś kiedyś powiedział: im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz. Myślę, że to było w innym kontekście, jednak idealnie pasuje do mnie. Stworzyłem własny wewnętrzny świat, nie odcinając się od ludzi a od cywilizacji medialnej. Spróbuj sam, może Twój udręczony umysł czeka na własną Utopię?