Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wywiad z Krystianem Legierskim
dodano 27.11.2007
Profesjonalizm i walka z systemem to słowa, które jak ulał pasują do Krystiana Legierskiego - człowieka, dla którego animacja kultury jest jednym z najważniejszych zajęć w życiu. Zachęcam do przeczytania wywiadu z tym wielkim indywidualistą.
TechnoParty: Fenomen Le Madame był ogromny. Jak Pan myśli, co przyciągało do tego miejsca tak wielu ludzi? Co powodowało, że dla mas Le Madame stało się drugim domem?
Krystian Legierski: Przede wszystkim to, że w Le Madame ludzie mogli być sobą, mogli tworzyć to, co chcieli, poznawać innych i testować życie.
TechnoParty: A jak się miewa Tomba Tomba? Mijają już 3 lata istnienia tego miejsca, prawda?
Krystian Legierski: W zasadzie to dwa lata i 8 miesięcy, ale jakoś tak obchodzimy tę rocznicę, nie do końca we właściwym momencie. Myślę, że chociaż Tomba jest tylko klubem, bo raczej nie dzieją się w niej żadne inne wydarzenia, to tez dla wielu stała się drugim domem.
TechnoParty: I już pomału zbliżając się ku końcowi naszej rozmowy, pomówmy jeszcze trochę o Panu samym. Czy może Pan w skrócie opisać nam swoją drogę z gór do stolicy?
Krystian Legierski: Pochodzę z Koniakowa, a w Cieszynie skończyłem liceum Osuchowskiego. Do Warszawy przyjechałem na studia, co było efektem ubocznym, ponieważ zawsze marzyłem, by studiować w Krakowie. Zdałem jednak egzamin na Uniwersytet Warszawski, a wynik egzaminu, który zdawałem mniej więcej w tym samym czasie na UJ okazał się być o jeden punkt za mały. Z perspektywy lat uważam jednak, że to było bardzo dobre zrządzenie losu.
TechnoParty: Bardzo dziękuję za wywiad i poświęcony mi czas. Do zobaczenia w M25!
Rozmawiała Dagmara Dziób
[ wywiad przeprowadzony dla Portalu Kultury Klubowej www.technoparty.pl ]
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
KOMENTARZE
| !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
DO RADNEGO MOKOTOWA,ZASIADAJACEGO W RADZIE WARSZAWY KRYSTIANA LEGIERSKIEGO!!! KRYSTIAN LEGIERSKI ODDAJ MOJE PIENIĄDZE ZAINWESTOWANE PRZEZE MNIE KLUB M25 NA MIŃSKIEJ W WARSZAWIE. WZIĄŁEM POŻYCZKĘ BANKOWĄ POD ZASTAW SWOICH MIESZKAŃ,INWESTUJĄC JE W KLUB M25,TAKŻE I SWOJĄ CIĘŻKĄ PRACĘ FIZYCZNĄ. PO ZAINWESTOWANIU JUŻ WRZYSTKICH MOICH PIENIĘDZY ,LEGIERSKI MÓJ PRAWNY WSPÓLNIK ZA POMOCĄ SWOICH GORYLI I KRUCZKÓW PRAWNYCH,USUNĄ MNIE SIŁĄ ZE SPÓŁKI,BEZ GROSZA ZWROTU MOICH WKŁADÓW FINANSOWYCH.OBECNIE JESTEM CZŁOWIEKIEM BEZDOMNYM ,ZRUJNOWANYM PSYCHICZNIE I BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA I Z DŁUGAMI . OBDUKCJE LEKARZA SĄDOWEGO ZAGINEŁY W SĄDZIE. CZY BĘDĄC BYŁYM WYCHOWANKIEM DOMU DZIECKA,MAM JAKĄKOLWIEK SZANSĘ W WALCE Z PRAWNIKIEM KRYSTIANEM LEGIERSKIM,KTÓRY MA ZNAJOMOŚCI WE WSZELKICH INSTYTUCJACH PRAWA?! CZY TAKA OSOBA JAK LEGIERSKI POWINNA SPRAWIAĆ FUNKCJE SPOŁECZNE? CZY LUDZIE KTÓRYM JEST CIĘŻKO UDOWODNIĆ ICH ZŁO,DALEJ BĘDĄ KORZYSTAĆ Z OWOCÓW NIEPRAWOŚCI KTÓRE POPEŁNILI? WESZŁA NOWA USTAWA O NĘKANIU. CZY TO JEST NĘKANIE,CZY MOJE WOŁANIE O POMOC? DLA KAŻDEGO TO COŚ INNEGO ZNACZY. WSZYSTKO ZALEŻY OD TEGO JAKĄ MASZ POZYCJĘ SPOŁECZNĄ. KRYSTIAN LEGIERSKI ILE BĘDZIE JESZCZE OFIAR?! Podp. Mariusz Cechowski
| Bandytyzm w biały dzień
CBŚ ochrania kluby Krystiana Legierskiego – lidera aktywistów homo ***** ualnych i kandydata SLD na radnego Warszawy. – Zostałem pobity przez ochronę klubu, wynajętą przez Krystiana Legierskiego, w momencie gdy chciałem zabezpieczyć kwitariusz sprzedanych biletów (kilkaset mniej niż było ludzi na sali). To byli funkcjonariusze CBŚ. Zrobiłem obdukcję, zgłosiłem to w prokuraturze, obojętnej na to wszystko! – powiedział „Mojej Rodzinie” Mariusz Cechowski, były wspólnik Krystiana Legierskiego. – Dopiero w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jako że pobili mnie ochroniarze klubu M-25, będący funkcjonariuszami CBŚ, pan minister Władysław Stasiak okazał się osobą bardzo mi życzliwą i już następnego dnia rano wezwał mnie dział kontroli policji. Tu jeszcze raz przedstawiłem swoją sytuację, wskazując bijącego mnie wówczas funkcjonariusza o pseudonimie „Dino” (…) Co z tego, że minister był uczciwy, skoro jego podwładni nie. Sprawa ciągnie się do dziś bez rozstrzygnięcia – mówił Cechowski.
Był Pan wspólnikiem Krystiana Legierskiego i – jak Pan twierdzi – został Pan przez niego oszukany. Na czym polegało to oszustwo?
W marcu 2004 r. zawiązała się spółka z o.o. „Ejrene”. Byłem jednym z czworga udziałowców. Celem spółki było m.in. uruchomienie nowego klubu w Warszawie, M-25 przy ul. Mińskiej 25. Prace rozpoczęły się w czerwcu 2004 r. Krystian Legierski i Elżbieta Solanowska – dwoje wspólników spółki – nie posiadali wtedy środków finansowych, żeby zainwestować w poważny remont zrujnowanego budynku kotłowni na cele klubu M-25. Legierski i Solanowska prowadzili wówczas Le Madame i z wielu powodów zmuszeni byli inwestować w ten swój klub, m.in. dlatego, że działali bez wymaganych zezwoleń. A my chcieliśmy jak najszybciej ruszyć z działalnością. Wraz z czwartym wspólnikiem, Ewą Pogródką, zaczęliśmy więc inwestować własne środki. Ustaliliśmy we czwórkę, że na inwestycje potrzeba będzie około 300 tys. zł. Od czerwca do grudnia inwestowałem własne pieniądze, tzn. około 180 tys. zł; nie wspomnę o mojej ciężkiej pracy. Aby obniżyć koszty, sam pracowałem fizycznie przy adaptacji kotłowni. Wszystkie rachunki związane z remontem wystawiane były na moją firmę, ponieważ zdaniem Legierskiego nie mogły figurować na naszą wspólną spółkę „Ejrene”, bo wystąpiliśmy o dofinansowanie z funduszy UE. Ale wszystkie faktury miały być refakturowane z mojej firmy na spółkę „Ejrene” w momencie uzyskania dotacji. Od stycznia 2005 r. remont naszego wspólnego klubu zaczęli finansować Legierski i Solanowska, ale już w marcu 2005 r. zabrakło środków na kontynuowanie prac, bo koszta okazały się o wiele wyższe od wcześniej zakładanych. Zdolność kredytową miałem tylko ja, bo posiadałem dwa mieszkania własnościowe na Nowym Świecie. Legierski naciskał na mnie w swoim stylu: „No cóż, stracimy wszystko, tylko ty, Mariusz, możesz pomóc…”. I doprowadził do mojej zgody na wzięcie kredytu bankowego. Nawet wystawił mi zaświadczenie o zatrudnieniu mnie w jego klubie Le Madame z wysokim wynagrodzeniem, choć oczywiście nigdy ani grosza od niego nie dostałem. Moja restauracja Chimera nie przynosiła wtedy zysków, więc żaden bank nie przyjąłby mojego wniosku o pożyczkę bez zastawienia mieszkań.
Więc z punktu widzenia etyki Legierski Pana oszukał, ale poza fikcyjnym zatrudnieniem nie złamał prawa. Co działo się dalej?
No tak, ale dziwne jest to, że po zgłoszeniu przeze mnie oszustwa Legierskiego to moje fikcyjne zatrudnienie nie zainteresowało ani policji, ani prokuratury… Później Legierski znalazł firmę specjalizującą się w załatwianiu kredytów bankowych. Uzyskałem kredyt w wysokości 220 tys. zł, ale odtąd baczniej zacząłem obserwować, na co idą pieniądze. A teraz już rachunki były wystawiane na naszą wspólną spółkę „Ejrene”. Co też było diabelskim planem Legierskiego, bo trudno było ustalić, kto imiennie wkłada pieniądze. Potem wszystko rozegrało się tak, jak wcześniej zaplanował Legierski. Klub został otwarty w październiku 2005 r. i w pierwszym okresie, o dziwo, nie przynosił zysku. Przełomem okazał się sylwester 2005/2006. Niestety, nie został rozliczony, bo gdy chciałem sprawdzić dokumenty księgowe spółki, zamknięto mi drzwi przed nosem i zakazano wstępu do mojej firmy! Druga próba wejścia zakończyła się pobiciem mnie przez ochronę klubu M-25, kiedy policzyłem, że na sali jest kilkaset osób więcej niż sprzedanych biletów. Przy trzeciej próbie wejścia okazało się, że w klubie M-25 działa inny podmiot gospodarczy, w którym umocowani są tylko Legierski i Solanowska, czyli cały majątek spółki „Ejrene” bez mojej wiedzy został przeniesiony do tej nowej spółki.
Zgłosił to Pan policji albo prokuraturze?
Tak. W sierpniu 2006 r. zgłosiłem całą sprawę w prokuraturze, ale po półtora roku uznano, że nie ma tu znamion przestępstwa, i umorzono sprawę. Sąd, do którego się odwołałem, stwierdził, że mogę swoich spraw dochodzić tylko na drodze postępowania cywilnego. Pytam: za co?! W wyniku utraty środków finansowych włożonych w spółkę „Ejrene” i klub M-25 straciłem restaurację Chimera na Starym Mieście, dwa mieszkania na Nowym Świecie (musiałem spłacić pożyczkę bankową) oraz samochód (nie miałem z czego płacić rat leasingowych). Od tego momentu stałem się człowiekiem bezdomnym, zrujnowanym psychicznie, nie nadającym się do życia ani do pracy. Pozostała mi nikła nadzieja, że kiedyś nadejdzie sprawiedliwość i Solanowska oraz Legierski – ten bezwzględny psychopata, obecnie kandydujący na radnego Warszawy – w końcu zostaną rozszyfrowani. Za swoje zaufanie do przebiegłego prawnika Legierskiego zapłaciłem najwyższą cenę.
Został Pan pobity przez ochronę, zatrudnianą w klubie M-25 przez Krystiana Legierskiego. Jak do tego doszło? Czy rzeczywiście byli to dorabiający w klubie funkcjonariusze CBŚ?
Zostałem pobity przez ochronę klubu, wynajętą przez Krystiana Legierskiego, w momencie gdy chciałem zabezpieczyć kwitariusz sprzedanych biletów (kilkaset mniej niż było ludzi na sali). To byli funkcjonariusze CBŚ. Zrobiłem obdukcję, zgłosiłem to w prokuraturze, obojętnej na to wszystko! Dopiero w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jako że pobili mnie ochroniarze klubu M-25 będący funkcjonariuszami CBŚ, pan minister Władysław Stasiak okazał się osobą bardzo mi życzliwą i już następnego dnia rano wezwał mnie dział kontroli policji. Tam raz jeszcze przedstawiłem swoją sytuację i wskazałem funkcjonariusza o pseudonimie „Dino” (wcześniej zdobyłem jego telefon), który mnie pobił. Co z tego, że minister był uczciwy, skoro jego podwładni nie. Sprawa ciągnie się do dziś bez rozstrzygnięcia. Byłem telefonicznie wzywany do prokuratury, gdzie to ja, pobity, musiałem udowadniać swoją niewinność. Do tego wszystkiego poinformowano mnie, że sprawa ma pozostać w tajemnicy.
To normalna praktyka, że w klubach zatrudnia się funkcjonariuszy policji i CBŚ?
Niestety, chyba nagminna. Stąd na bramkach policja, CBŚ, ale wydaje mi się też, że tak zwani ludzie z „miasta”. Do klubu M-25 praktycznie przeszła ochrona Le Madame. Dodam, że Legierski był wyraźnie zaprzyjaźniony z funkcjonariuszami CBŚ. Nawet jeździł postrzelać sobie z nimi na strzelnicy na warszawskich Bielanach. Tak było na przykład w 2006 r. Forma rozliczeń z nimi była oparta na zasadzie „z ręki do ręki”, więc trudno coś udowodnić.
Czy w klubach Legierskiego młodzież ma dostęp do narkotyków?
Oficjalnie nie. Ale część młodzieży przychodzi na ***** na albo ma dostawców na telefon. Oczywiście obsługa klubu powinna zwracać na to uwagę, ale jeśli samemu się to lubi, trudno utrzymać dystans. Wiem, że Legierski lubi „grzybki”, kokainę i tym podobne rzeczy, bo mówił o tym. On i jego środowisko nie widzą w narkotykach nic złego.
Krystian Legierski okazał się jednak skutecznym przedsiębiorcą…
Skuteczność Krystiana Legierskiego to psychopatyczna umiejętność omotania ludzi mu potrzebnych: jest duszą towarzystwa, natychmiast się zaprzyjaźnia. Jestem przykładem takiego omotania. Jeśli zaś trafia na osobę odporną, staje się ciemnoskórym gejem prześladowanym przez homofobów-rasistów. Przed laty często używał tej opcji podczas ogólnopolskiej obrony klubu Le Madame za pomocą omotanych przez siebie m ***** mediów. Ówczesnego burmistrza Śródmieścia w latach 2005-2006 wręcz szantażował swoją orientacją ***** ualną. Żyjemy w czasach, kiedy orientacją ***** ualną można straszyć ludzi, grożąc im przyklejeniem etykiety „homofob”.
Dziękuję za rozmowę.
Był Pan wspólnikiem Krystiana Legierskiego i – jak Pan twierdzi – został Pan przez niego oszukany. Na czym polegało to oszustwo?
W marcu 2004 r. zawiązała się spółka z o.o. „Ejrene”. Byłem jednym z czworga udziałowców. Celem spółki było m.in. uruchomienie nowego klubu w Warszawie, M-25 przy ul. Mińskiej 25. Prace rozpoczęły się w czerwcu 2004 r. Krystian Legierski i Elżbieta Solanowska – dwoje wspólników spółki – nie posiadali wtedy środków finansowych, żeby zainwestować w poważny remont zrujnowanego budynku kotłowni na cele klubu M-25. Legierski i Solanowska prowadzili wówczas Le Madame i z wielu powodów zmuszeni byli inwestować w ten swój klub, m.in. dlatego, że działali bez wymaganych zezwoleń. A my chcieliśmy jak najszybciej ruszyć z działalnością. Wraz z czwartym wspólnikiem, Ewą Pogródką, zaczęliśmy więc inwestować własne środki. Ustaliliśmy we czwórkę, że na inwestycje potrzeba będzie około 300 tys. zł. Od czerwca do grudnia inwestowałem własne pieniądze, tzn. około 180 tys. zł; nie wspomnę o mojej ciężkiej pracy. Aby obniżyć koszty, sam pracowałem fizycznie przy adaptacji kotłowni. Wszystkie rachunki związane z remontem wystawiane były na moją firmę, ponieważ zdaniem Legierskiego nie mogły figurować na naszą wspólną spółkę „Ejrene”, bo wystąpiliśmy o dofinansowanie z funduszy UE. Ale wszystkie faktury miały być refakturowane z mojej firmy na spółkę „Ejrene” w momencie uzyskania dotacji. Od stycznia 2005 r. remont naszego wspólnego klubu zaczęli finansować Legierski i Solanowska, ale już w marcu 2005 r. zabrakło środków na kontynuowanie prac, bo koszta okazały się o wiele wyższe od wcześniej zakładanych. Zdolność kredytową miałem tylko ja, bo posiadałem dwa mieszkania własnościowe na Nowym Świecie. Legierski naciskał na mnie w swoim stylu: „No cóż, stracimy wszystko, tylko ty, Mariusz, możesz pomóc…”. I doprowadził do mojej zgody na wzięcie kredytu bankowego. Nawet wystawił mi zaświadczenie o zatrudnieniu mnie w jego klubie Le Madame z wysokim wynagrodzeniem, choć oczywiście nigdy ani grosza od niego nie dostałem. Moja restauracja Chimera nie przynosiła wtedy zysków, więc żaden bank nie przyjąłby mojego wniosku o pożyczkę bez zastawienia mieszkań.
Więc z punktu widzenia etyki Legierski Pana oszukał, ale poza fikcyjnym zatrudnieniem nie złamał prawa. Co działo się dalej?
No tak, ale dziwne jest to, że po zgłoszeniu przeze mnie oszustwa Legierskiego to moje fikcyjne zatrudnienie nie zainteresowało ani policji, ani prokuratury… Później Legierski znalazł firmę specjalizującą się w załatwianiu kredytów bankowych. Uzyskałem kredyt w wysokości 220 tys. zł, ale odtąd baczniej zacząłem obserwować, na co idą pieniądze. A teraz już rachunki były wystawiane na naszą wspólną spółkę „Ejrene”. Co też było diabelskim planem Legierskiego, bo trudno było ustalić, kto imiennie wkłada pieniądze. Potem wszystko rozegrało się tak, jak wcześniej zaplanował Legierski. Klub został otwarty w październiku 2005 r. i w pierwszym okresie, o dziwo, nie przynosił zysku. Przełomem okazał się sylwester 2005/2006. Niestety, nie został rozliczony, bo gdy chciałem sprawdzić dokumenty księgowe spółki, zamknięto mi drzwi przed nosem i zakazano wstępu do mojej firmy! Druga próba wejścia zakończyła się pobiciem mnie przez ochronę klubu M-25, kiedy policzyłem, że na sali jest kilkaset osób więcej niż sprzedanych biletów. Przy trzeciej próbie wejścia okazało się, że w klubie M-25 działa inny podmiot gospodarczy, w którym umocowani są tylko Legierski i Solanowska, czyli cały majątek spółki „Ejrene” bez mojej wiedzy został przeniesiony do tej nowej spółki.
Zgłosił to Pan policji albo prokuraturze?
Tak. W sierpniu 2006 r. zgłosiłem całą sprawę w prokuraturze, ale po półtora roku uznano, że nie ma tu znamion przestępstwa, i umorzono sprawę. Sąd, do którego się odwołałem, stwierdził, że mogę swoich spraw dochodzić tylko na drodze postępowania cywilnego. Pytam: za co?! W wyniku utraty środków finansowych włożonych w spółkę „Ejrene” i klub M-25 straciłem restaurację Chimera na Starym Mieście, dwa mieszkania na Nowym Świecie (musiałem spłacić pożyczkę bankową) oraz samochód (nie miałem z czego płacić rat leasingowych). Od tego momentu stałem się człowiekiem bezdomnym, zrujnowanym psychicznie, nie nadającym się do życia ani do pracy. Pozostała mi nikła nadzieja, że kiedyś nadejdzie sprawiedliwość i Solanowska oraz Legierski – ten bezwzględny psychopata, obecnie kandydujący na radnego Warszawy – w końcu zostaną rozszyfrowani. Za swoje zaufanie do przebiegłego prawnika Legierskiego zapłaciłem najwyższą cenę.
Został Pan pobity przez ochronę, zatrudnianą w klubie M-25 przez Krystiana Legierskiego. Jak do tego doszło? Czy rzeczywiście byli to dorabiający w klubie funkcjonariusze CBŚ?
Zostałem pobity przez ochronę klubu, wynajętą przez Krystiana Legierskiego, w momencie gdy chciałem zabezpieczyć kwitariusz sprzedanych biletów (kilkaset mniej niż było ludzi na sali). To byli funkcjonariusze CBŚ. Zrobiłem obdukcję, zgłosiłem to w prokuraturze, obojętnej na to wszystko! Dopiero w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jako że pobili mnie ochroniarze klubu M-25 będący funkcjonariuszami CBŚ, pan minister Władysław Stasiak okazał się osobą bardzo mi życzliwą i już następnego dnia rano wezwał mnie dział kontroli policji. Tam raz jeszcze przedstawiłem swoją sytuację i wskazałem funkcjonariusza o pseudonimie „Dino” (wcześniej zdobyłem jego telefon), który mnie pobił. Co z tego, że minister był uczciwy, skoro jego podwładni nie. Sprawa ciągnie się do dziś bez rozstrzygnięcia. Byłem telefonicznie wzywany do prokuratury, gdzie to ja, pobity, musiałem udowadniać swoją niewinność. Do tego wszystkiego poinformowano mnie, że sprawa ma pozostać w tajemnicy.
To normalna praktyka, że w klubach zatrudnia się funkcjonariuszy policji i CBŚ?
Niestety, chyba nagminna. Stąd na bramkach policja, CBŚ, ale wydaje mi się też, że tak zwani ludzie z „miasta”. Do klubu M-25 praktycznie przeszła ochrona Le Madame. Dodam, że Legierski był wyraźnie zaprzyjaźniony z funkcjonariuszami CBŚ. Nawet jeździł postrzelać sobie z nimi na strzelnicy na warszawskich Bielanach. Tak było na przykład w 2006 r. Forma rozliczeń z nimi była oparta na zasadzie „z ręki do ręki”, więc trudno coś udowodnić.
Czy w klubach Legierskiego młodzież ma dostęp do narkotyków?
Oficjalnie nie. Ale część młodzieży przychodzi na ***** na albo ma dostawców na telefon. Oczywiście obsługa klubu powinna zwracać na to uwagę, ale jeśli samemu się to lubi, trudno utrzymać dystans. Wiem, że Legierski lubi „grzybki”, kokainę i tym podobne rzeczy, bo mówił o tym. On i jego środowisko nie widzą w narkotykach nic złego.
Krystian Legierski okazał się jednak skutecznym przedsiębiorcą…
Skuteczność Krystiana Legierskiego to psychopatyczna umiejętność omotania ludzi mu potrzebnych: jest duszą towarzystwa, natychmiast się zaprzyjaźnia. Jestem przykładem takiego omotania. Jeśli zaś trafia na osobę odporną, staje się ciemnoskórym gejem prześladowanym przez homofobów-rasistów. Przed laty często używał tej opcji podczas ogólnopolskiej obrony klubu Le Madame za pomocą omotanych przez siebie m ***** mediów. Ówczesnego burmistrza Śródmieścia w latach 2005-2006 wręcz szantażował swoją orientacją ***** ualną. Żyjemy w czasach, kiedy orientacją ***** ualną można straszyć ludzi, grożąc im przyklejeniem etykiety „homofob”.
Dziękuję za rozmowę.
| Legierski oddaj to co nie należy do ciebie
DO RADNEGO MOKOTOWA,ZASIADAJACEGO W RADZIE WARSZAWY KRYSTIANA LEGIERSKIEGO!!! KRYSTIAN LEGIERSKI ODDAJ MOJE PIENIĄDZE ZAINWESTOWANE PRZEZE MNIE KLUB M25 NA MIŃSKIEJ W WARSZAWIE. WZIĄŁEM POŻYCZKĘ BANKOWĄ POD ZASTAW SWOICH MIESZKAŃ,INWESTUJĄC JE W KLUB M25,TAKŻE I SWOJĄ CIĘŻKĄ PRACĘ FIZYCZNĄ. PO ZAINWESTOWANIU JUŻ WRZYSTKICH MOICH PIENIĘDZY ,LEGIERSKI MÓJ PRAWNY WSPÓLNIK ZA POMOCĄ SWOICH GORYLI I KRUCZKÓW PRAWNYCH,USUNĄ MNIE SIŁĄ ZE SPÓŁKI,BEZ GROSZA ZWROTU MOICH WKŁADÓW FINANSOWYCH.OBECNIE JESTEM CZŁOWIEKIEM BEZDOMNYM ,ZRUJNOWANYM PSYCHICZNIE I BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA I Z DŁUGAMI . OBDUKCJE LEKARZA SĄDOWEGO ZAGINEŁY W SĄDZIE. CZY BĘDĄC BYŁYM WYCHOWANKIEM DOMU DZIECKA,MAM JAKĄKOLWIEK SZANSĘ W WALCE Z PRAWNIKIEM KRYSTIANEM LEGIERSKIM,KTÓRY MA ZNAJOMOŚCI WE WSZELKICH INSTYTUCJACH PRAWA?! CZY TAKA OSOBA JAK LEGIERSKI POWINNA SPRAWIAĆ FUNKCJE SPOŁECZNE? CZY LUDZIE KTÓRYM JEST CIĘŻKO UDOWODNIĆ ICH ZŁO,DALEJ BĘDĄ KORZYSTAĆ Z OWOCÓW NIEPRAWOŚCI KTÓRE POPEŁNILI? WESZŁA NOWA USTAWA O NĘKANIU. CZY TO JEST NĘKANIE,CZY MOJE WOŁANIE O POMOC? DLA KAŻDEGO TO COŚ INNEGO ZNACZY. WSZYSTKO ZALEŻY OD TEGO JAKĄ MASZ POZYCJĘ SPOŁECZNĄ. KRYSTIAN LEGIERSKI ILE BĘDZIE JESZCZE OFIAR?! Podp. Mariusz Cechowski
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW