Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kiwi, foka i Frantz Josef. Część trzecia pt. "Wyjazd"
dodano 03.09.2007
Kiedy nierealne zaczynało się stawać realnym, zaczęło materializować się i nas otaczać, zdałem sobie sprawę, że zachowuję się jakby nic się nie działo. Odczuwałem jedynie skok adrenaliny i pełną mobilizację do działania.
Przed nami została już tylko strefa bezcłowa, bary, restauracje i wycieczka do bramy.
Kolejka do sprawdzenia kart pokładowych i paszportów dość długa, mimo że obsługiwały 3 lady. Podowcipkowaliśmy z jakimiś starszymi Paniami o sposobie traktowania pasażerów klasy ekonomicznej i specjalnego stanowiska dla klasy biznes i klubowiczów Quantasa. Takie zwykłe rozgrywki przedpokładowe jak to na lotnisku. Podobno Polacy to najbardziej narzekający naród, ale stojąc w kolejce do czegokolwiek człowiek szybko może się zorientować, że każdy obywatel nawet najbogatszego kraju staje się marudny.
Mimo to humor nam dopisywał. Dochodziła dwudziesta ruga. W końcu dostaliśmy się do rękawa. I tu pierwsza wielka euforia. Nie sprawdziliśmy, jakim samolotem polecimy, jaka to dokładne będzie maszyna. Na trasach, jakie dotychczas przerabialiśmy latały przeważnie małe Boeing’i jak 737 naszego Lotu. Tutaj czekała nas niespodzianka. Za maleńkimi okienkami rękawa czekał na nas i uśmiechał się ochoczo Boeing 747 400. Największa 2 poziomowa maszyna, jaka na świecie, słynny Jambo Jet. Co prawda lecieliśmy tylko w klasie ekonomicznej, ale sam fakt lecenia takim samolotem już wywoływał uśmiech na ustach. Bez żenady na głos komentowaliśmy nasze spostrzeżenia, starsze Panie za nami również nie ukrywały radości z nadchodzącej przygody, Pani stewardesa „usłyszała miłe do zobaczenia za 2 miesiące” i już siedzieliśmy w środku.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW