Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Refleksje na temat EURO
dodano 25.07.2007
Cofnijmy się w czasie, by trochę podumać na temat Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Na początek rok 2000 - mistrzostwa w Belgii i Holandii, pierwszy raz rozgrywane w dwóch państwach.
Do dzisiaj trwają spory o to, czy Abel Xavier pomógł sobie ręką przy próbie wybicia piłki. Sędzia Guenter Benkoe uznał, że tak, dzięki czemu Zidedine Zidane rozstrzygnął perfekcyjnie wykonanym rzutem karnym kwestię finału. Nie ukrywam, że kibicowałem wtedy stawianym na straconej pozycji Portugalczykom, i podobnie jak oni utopiłbym wtedy austriackiego arbitra w łyżce wody. Z perspektywy czasu potępiam jednak ich pretensjonalne zachowanie po golu "Zizou".
Nie tylko Portugalia taranowała kolejnych przeciwników aż do półfinałów. Gospodarze-Holendrzy nie byli w przeciwieństwie do gospodarzy-Belgów zbyt gościnni, wygrywając wszystkie spotkania grupowe. Prawdziwy popis swych umiejętności podopieczni Franka Rijkaarda zaprezentowali w ćwierćfinale, kiedy to roznieśli 6:1 reprezentację Jugosławii. Trzy gole w tamtym meczu zdobył Patrick Kluivert, zostając ostatecznie królem strzelców turnieju (wspólnie z Savo Milosevicem). Wydawało się zatem, że pokonanie Włochów w walce o finał nie będzie dla "Oranje" zbyt karkołomnym zadaniem. Rywal był właściwie na widelcu: czerwona kartka dla Zambrotty, dwa rzuty karne - czegóż można chcieć więcej? A jednak Italia przetrwała te trudne momenty: Francesco Toldo obronił pierwszego karnego, drugiego zmarnował zaś Kluivert, strzelając w słupek. Jedyną szansą dla drużyny Dino Zoffa na wygranie tej batalii mógł być konkurs jedenastek. Chorobliwy kompleks Holendrów w tej materii trwał bowiem od przegranego półfinału z Danią na EURO 1992. Objawił się także 8 lat później - Włosi wygrali w karnych 3:1 i mogli się cieszyć z drugiego od 32 lat finału Mistrzostw Starego Kontynentu.
Na koniec krótko o reprezentacji Hiszpanii. Klątwa wielkich imprez, jaka prześladuje ekipę z Półwyspu Iberyjskiego, nie straciła swej mocy nawet na przełomie wieków. Podopieczni Jose Antonio Camacho byli o krok od odpadnięcia z EURO 2000 już w fazie grupowej. W trzecim swym spotkaniu przegrywali do 89 minuty z Jugosławią 2:3, będąc rzecz jasna za burtą mistrzostw. Jednak dzięki bramkom Mendiety i Alfonso zwyciężyli 4:3, trafiając w 1/4 finału na Francuzów. Do 81 minuty ekipa Camacho przegrywała 1:2. Wtedy to Pierluigi Collina podyktował rzut karny, który na bramkę miał zamienić Raul. Nie zamienił i Hiszpanie znów musieli obejść się smakiem...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW