Żeby nie było tak tragicznie, należy odnotować pozytywne i udane pomysły Ministra Edukacji. Wprowadzenie nakazu nauki 4 zwrotek hymnu państwowego jest jak najbardziej na miejscu. Każdy Polak powinien znać Mazurka Dąbrowskiego, to nie ulega żadnej wątpliwości. Innym przykładem dobrego pomysłu jest wprowadzenie egzaminu z języka obcego po gimnazjum.
    Najnowszym, chyba najbardziej kontrowersyjnym, ale jednak nietrafionym pomysłem jest wliczenie oceny z Religii/Etyki do średniej ocen. Jako powód Roman Giertych podał docenienie chęci i wysiłku tych uczniów, którzy na religię chodzą. Chciałoby się powiedzieć: „doceniamy, że minister docenia, ale dziękujemy”. Religia może i nie jest przedmiotem, na który trzeba się uczyć. Religia to rozmowa z katechetą, szukanie własnej drogi życia. A ocena na świadectwie ma oznaczać głębokość wiary? Ten ma piątkę to znaczy że bardziej wierzy od tego, co ma dwójkę? Nie wszyscy uczęszczają na religię, szkół nie stać na wprowadzanie zajęć etyki. Przeważnie jest tak, że religia jest w środku lekcji, więc uczniowie mają okienko. Im na świadectwo wpisze się co?? Nic? Ale wtedy będą mieć niższą średnią. Takie stawianie pod przymusem chodzenia na religię to łamanie wolności obywatelskiej – wolności wyboru. Może należałoby zostawić, tak jak jest, bo tak jest dobrze.
    Jeżeli Roman Giertych naprawdę chce naprawić szkolnictwo, powinien zacząć od podwyżek dla nauczycieli To powinien być pierwszy i najważniejszy punkt. Dopiero potem cała reszta. Żeby nie musiało ponownie dochodzić do podobnej sytuacji, jak ta z 17 marca podczas protestu nauczycieli w Warszawie. Wtedy, wiceminister edukacji powiedział, że taki strajk to mu się kojarzy z komuną i masowym przyjeżdżaniem robotników autobusami. Nauczyciele może i są robotnikami, ale ich pracę i trud należałoby jednak docenić.