Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zabawy mojego dzieciństwa
dodano 01.05.2007
Obojętnie w jak stechnizowanym świecie żyjemy, pozostajemy zawsze tymi samymi ludźmi, którzy potrzebują poczucia bezpieczeństwa, więzi z drugim człowiekiem. Takie cechy charakteru rodzą się między innymi w kontaktach z innymi ludźmi.
Pamiętam też dobrze zabawy w ”Niewidzialną rękę”. Pomagało się wówczas ludziom starym cierpiącym, pomagało tak, aby oni nie zorientowali się, że to my. Uwrażliwiało to nas na los drugiego człowieka, pozwalało w atmosferze tajemniczości zrobić coś dla kogoś. Bez oczekiwania na rewanż na zapłatę, na podziękowania. Sam fakt, że było to tajemnicą dawał nam ogromną satysfakcję. Uczył nas altruizmu dobrze rozumianego.
Cechy charakteru, jakie kształtowały się pod wpływem zabaw mojego dzieciństwa, są i obecnie wysoce pożądane. Bo człowiek zawsze pozostanie człowiekiem, choćby nie wiem jaką techniką się posługiwał.
Robiliśmy zielniki. Jakie to było wspaniałe, gdy w zwykłym zeszycie wklejało się różne rośliny, opisywało je na podstawie wiadomości encyklopedycznych. Ich zbieranie i suszenie, potem wklejanie, oglądanie, to naprawdę było fajna zabawa. No i dawało pewną wiedzę. A wiec niewiele trzeba, aby nasze dziecko żyło twórczo i szczęśliwie.
A pamiętam jeszcze, jak robiliśmy łuki i strzały, strzelaliśmy do tarczy albo bawiliśmy się w Indian. Nawet kurze i kogutowi sąsiadki wyrywaliśmy pióra, aby zrobić wspaniałe pióropusze. A każdy Indianin musiał przy ognisku składać przysięgę, że dochowa tajemnicy, że będzie bronił słabszych od siebie. Był wódz plemienia, każdy z nas miał swoje indiańskie imię.
Czytałam ostatnio, że będzie dużo pieniędzy przeznaczonych na zajęcia pozalekcyjne. A gdyby tak w szkołach w soboty chociaż raz w miesiącu wprowadzić dzień zabaw terenowych, dodatkowo wynagradzany nauczyciel bawiłby się z dziećmi, ale nie przy komputerze, a właśnie w grupie, w terenie. Wbrew pozorom, takie zabawy, takie działania nawet ze starszą młodzieżą są bezcenne w przekazywaniu treści wychowawczych, moralnych. A gdyby jeszcze rodzice sobie przypomnieli swoje dzieciństwo i też razem swoimi dziećmi pobawili się? Ileż by z tego było korzyści. Myślicie, że to dziecinne? Wcale nie, w każdym z nas do końca naszych dni tkwi dziecko z tymi samymi potrzebami, których najwspanialsza technika nie zaspokoi.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW