Demony Pośredniaka
dodano 27.04.2008
Opowieść o tym jak polskie urzędy pracy wychodzą na przeciw ludziom wykształconym.
Wybiorę się tam na godzinę czternastą, żeby wysłuchać, że Powiatowy Urząd Pracy nie ma mi nic do zaoferowania. Jakby takich rzeczy nie można było załatwić przez telefon czy listownie. To niesmaczne mam dość słuchania opowieści, że w zasadzie wszystko można, ale tak naprawdę nic nie można! W prasie natknąłem się na artykuł, w którym pisze się o powolnej agonii Rzeczpospolitej. Prace jak prorokował globalnie Lem, dostają tylko ludzie z klucza – znajomi, rodzina! Wszędzie koteria i konsorcja. Społeczeństwo przechodzi przez etap socjalizacji sfiksowanej. Młode pokolenie traci czas na edukacje, podczas gdy stanowiska pracy w różnych sektorach otrzymają i tak innego typu „fachowcy” lub emeryci podwójnie ściągający pobory.
Dyrektorka z PUP, powie mi jak jej przykro, bo mam udokumentowany za mały staż bezrobotnego. Pytam się. W czym PUP może mi pomóc, żebym mógł mieszkać w Polsce? Mam przychodzić, co miesiąc do pośredniaka, stać w kolejce z ludźmi, jak ostatnio było pijanymi, dla których jedyną alternatywą pozostało znieczulić się narodowym narkotykiem i słyszeć pieśń. - Pan sobie poradzi; są ludzie bez wykształcenia, najpierw dla nich są kursy, dofinansowania!
Implikacja - Za rozum, ambicje,umiejętności, w Polsce jest się tylko karanym.
Tragikomedia, kiedyś w PUPIE jedna z pań socjolog, która, odpowiedzialna była za szkolenia i rozmowy, poprosiła mnie abym ja bezrobotny sporządził jej mowę dla pracodawcy, przemawiającego na targach pracy do młodzieży!
Nie pasuję pod żaden kodeks, jestem zdrowy, nie mam grupy inwalidzkiej, zawód kulturoznawcy w Jeleniej Górze, to zagrożenie dla tutejszych kaowców, no i najgorsze przez ostatnie pół roku nie byłem zarejestrowany jako bezrobotny.
Szkoda, że nie jest pan niepełnosprawny! Powiedziała ostatnio pani dyrektor! Czyli do PUP-y, nie mam, po co chodzić, przecież ubezpieczony jestem we własnym zakresie, więc
wystawanie w kolejce, po to żeby się tylko podpisać nie ma najmniejszego
sensu; ani mi tam pracy przenigdy nie dadzą, ani pieniędzy i w niczym nie
pomogą.
Stan agonalny w kraju cwaniaków?
Jeśli w najbliższym czasie sytuacja się nie znormalizuje wraz z żoną wyjeżdżam stąd oby jak najdalej, aby już nigdy tu nie wrócić, ale dziś nie ma lekko,dziś posłucham sprawozdania urzędniczego rodem z "Procesu” Kafki.
wróc do artykułów