He's The One?
dodano 21.05.2008
Cierpi lewica, cierpi sejm, cierpi polskie życie polityczne, cierpiałaby też jakakolwiek myśl socjaldemokratyczna, gdyby takowa istniała. Czy można położyć kres temu cierpieniu i czy może zrobić to jeden człowiek?
Chyba każdy, kto choć w małym stopniu interesuje się polityką, domyśla się czyje nazwisko zaraz przeczyta, kto zostanie wywołany do tablicy jako ewentualny zbawiciel postkomunistów, chociaż sam daleki jest od takiej nomenklatury wobec socjalistycznej myśli politycznej w naszym kraju.
Sławomir Sierakowski, bo o nim mowa, wydaje się być idealnym kandydatem na polityka, szczególnie polityka lewej strony. Dziś rozpatrzmy sprawę na dwóch płaszczyznach. Zarówno tej ideologicznej, wydawałoby się istotniejszej, jak i wizerunkowej, na którą dziś kładziemy tak wielki nacisk.
Każdy kto miał kiedykolwiek do czynienia z Sierakowskim, Jego twórczością, kto chociażby słuchał wypowiedzi w programach telewizyjnych, do których coraz częściej jest zapraszany, nie ma wątpliwości, redaktor naczelny "Krytyki Politycznej" to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Jest niezwykle bystry, posługuje się trafnymi ripostami, a wiedzą dorównuje doświadczonym wyjadaczom, a wręcz przewyższa ich, bo on doskonale poznał dawne wydarzenia, których ci nie pamiętają z racji upływu czasu. Z wielkim podziwem spoglądam również na dokonania tego wszechstronnie uzdolnionego człowieka w pozostałych dziedzinach życia. To nie tylko publicysta, ale także socjolog, krytyk i dramaturg, a być może wkrótce i polityk.
Tyle że, póki co, politykę w najczystszej formie omija szerokim łukiem, tak szerokim, jak tylko to możliwe dla redaktora naczelnego "Krytyki Politycznej". Przy każdej okazji odżegnuje się już nie tylko od bezpośredniego wpływania na decydentów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale też od jakiegokolwiek kreowania myśli, czy nawet ideologii lewicowej w Polsce, co jest zapewne kokieterią, ale starannie przemyślaną. Sierakowski wie bardzo dużo polityce, o zmianach w niej , o trudnej sztuce, jaką jest budowanie zaplecza kadrowego i gromadzenie środków finansowych, a falstart może zaprzepaścić wszystkie starania, które do tej pory poczynił.
Reasumując, młoda, całkowicie oczyszczona z naszłości komunistycznych, jednak zarazem czerpiąca z doświadczenia Kwaśniewskiego czy Michnika, idea może zmienić oblicze polskiej lewicy, wyrwać ją ze stagnacji, z oczekiwania na cud, ktoego dokonać może Sławomir Sierakowski, przodujący jak na razie w swym małym, kulturalnym podziemiu oraz budzący zainteresowanie na wszelkiego rodzaju bankietach wyższych sfer, szczególnie studentek. Proszę nie odczytywać tego jako jakikolwiek afront w jego stronę. Sam z ogromną niecierpliwością czekam na jego oficjalne wejście do polityki, które jest chyba tylko kwestią czasu.
wróc do artykułów