Będąc młodą konowałką cz.4
	
dodano 13.10.2007
O Postinorze z przeciwnej strony barykady słów kilka
Ha!!! Nie wytrzymałam! Muszę zareagować w sposób ogólnodostępny.    Krążąc po iTHINK wpadłam na artykuł dotyczący dostępności preparatu Postinor Duo dla ogółu społeczeństwa napisany w sposób hmmmm… płytki i populistyczny (brrr, ale jestem wredna baba!!!) przez nieszczęsną propagatorkę przygodnego seksu w dziurawej prezerwatywie. Nie zdarzyło mi się w całej karierze medycznej usłyszeć, że ludzi tak przypiliło, iż mózgi im się zlasowały z żądzy i wyłączyło się myślenie (krótko mówiąc nikt nie przyznaje się do myślenia tyłkiem)… (Kurcze, nikt też  nie wpadł na to, aby zaskarżyć  STOMIL  (lub jakąkolwiek inną firmę produkującą ten niezbędny sprzęt z tytułu wadliwego produktu zakończonego niechcianą ciążą, tym  bardziej że dziurawa prezerwatywa stanowi jedyne wytłumaczenie , z jakim się zetknęłam dla pilnego poszukiwania tegoż cudownego środka wczesnoporonnego)…  Wszyscy w takiej sytuacji napadają pierwszego lepszego, oszołomionego impetem chwilowych kochanków lekarzynę spokojnie siedzącego na dyżurze i bez ogródek wysuwają pod jego adresem żądania natychmiastowego i bezdyskusyjnego przepisania w/w  produktu.   I aby było śmieszniej, skala wieku delikwentów  z roku na rok staje się coraz bliższa 0.  (Osobiście czekam na 8-latkę, ponieważ 13-latki przyznające się do współżycia i domagające się przepisania Postinoru  powoli przestają mnie dziwić.)  Ale to, co mogę wybaczyć niedoedukowanej smarkuli, jest niewybaczalne w przypadku kobiety dorosłej i mieniącej się być osobą inteligentną.  Nie ma żadnego  logicznego poparcia dla teorii, że  skoro uprawia się seks nieregularnie i  z różnymi partnerami, to z  tego powodu nie ma sensu stosowanie stałej antykoncepcji hormonalnej.  Dawno nie zetknęłam się z bardziej idiotycznym stwierdzeniem.   Przecież to jest narażanie się na niechcianą ciążę na własne życzenie i świadczy o niedojrzałości kobiety i dlatego też systematyczna antykoncepcja jest jedyną alternatywą dla osób z wybitnie wysokim libido, niskim morale (niestety tak się to nazywa – Paris Hilton jest też amoralna, ale przynajmniej ma kasę i nie musi biadolić nad tym, że za takie przyjemności wykłada kasę na ladę) i nie mających stałego partnera!!!   I proszę mi się tu nie unosić, nie jestem jakimś „moherowym  beretem” ani starą babcią.  Zdarzyło mi się osobiście przyjąć Postinor w sytuacji, kiedy seks przysłonił mi rozum i do dziś nie mogę dojść po tym wydarzeniu do ładu z hormonami. Nie dość, że utyłam jak prosię, to najwyraźniej ujawiła mi się subkliniczna depresja, nie tak uciążliwa na co dzień co jednak zauważalna i odczuwalna w subtelny sposób. Nie jestem sobą od 2 lat i nie wpłynęły na taki stan rzeczy żadne czynniki zewnętrzne, ani też  mój wiek tym bardziej. Stąd też wiem z autopsji, czym jest Postinor, bez powoływania się li tylko  na własną wiedzę medyczną i mogę wyrażać autorytatywne poglądy. Dzięki Bogu mam dzieci i nie muszę przejmować się kwestią moich ewentualnych możliwości zajścia w ciążę w przyszłości, w odróżnieniu do 90% napotkanych w całej karierze przyszłych/niedoszłych rodzicielek  i mogę spokojnie skupić się nad rozwiązaniem mojego problemu bez tego  stresu.  Wracając do tematu: preparat ten ze względu na dawkę hormonów może zadziałać na organizm jak bomba neutronowa i  spowodować zaburzenia na osi przysadka-podwzgórze u jednostek wrażliwych (albo nadużywających tę metodę, bo tych też wbrew pozorom nie brak).  Jest to wystarczający powód do tego, aby nie wypisywać go na żądanie zwłaszcza w gabinetach ogólnolekarskich i na nic tu płacz i zgrzytanie zębów delikwentek z duszą na ramieniu. Nikt nie będzie ryzykował za frico prawem wykonywania zawodu dla siksy, która po zażyciu preparatu może ujawnić objawy zaburzeń psychicznych i targnąć się na własne życie chociażby (działanie depresjotwórcze).   Kobieta chcąca zażyć preparat hormonalny  w takiej dawce powinna być bezwzględnie zbadana przez ginekologa choćby po to, aby wykluczyć u niej istnienie nowotworu dróg rodnych (który może zareagować gwałtownym wzrostem na nagły wyrzut hormonów!) po dokładnym wywiadzie dotyczącym zdrowia fizycznego i psychicznego włącznie.  Jest to tym bardziej wskazane, że choć lekarz pierwszego kontaktu może co prawda wypisać każdy specyfik, to jednak nie bierze się za włączanie środków antykoncepcyjnych ani HTZ z w/w powodów dla dobra podopiecznych i dla własnego bezpieczeństwa i nikt nie ma prawa wymagać od niego, aby postępował niezgodnie z wyuczoną wiedzą i przekonaniami wchodząc w dziedzinę, na której się nie zna. Po to są właśnie wymyślone poszczególne specjalizacje. W innym razie mielibyśmy do dnia dzisiejszego medyków od wszystkiego, a zęby rwalibyśmy u cyrulików. Albo leczyli się u weterynarzy.  W komentarzach do wspomnianego artykułu natknęłam się na fascynującą mnie wypowiedź mężczyzny żalącego się, że żaden z lekarzy nie wyraził zgody na wypisanie mu Postinoru na zapas.   Prawdziwa rewelacja!!!  Genialnie pomyślane! Zgroza!!!!  Horror! Szok!  Ale czemu ów inteligent nie pomyślał o podwiązaniu nasieniowodów? Rozwiązało by mu to problem na stałe i bez narażania kobiety na stres hormonalny i byłoby o niebo uczciwsze.   Dziwię się koledze, który uległ ostatecznie tym namowom, zmieniając przeznaczenie preparatu z postkoitalnego na antykoncepcyjne i otworzył furtkę dla takiego myślenia.  Niedopuszczalne jest traktowanie tej metody jako antykoncepcji z wyboru, tak jak niedopuszczalne jest ogólne stosowanie i powszechna dostępność preparatów morfiny czy środków psychotropowych.  Moim naprawdę skromnym zdaniem środek ten powinien być nieodpłatnie stosowany u ofiar gwałtów i w ich tylko przypadku nie powinien podlegać żadnej reglamentacji.  W innym razie powinien słono kosztować zarówno sam preparat  jak i wizyta u lekarza, wtedy być może ludzie nauczyliby się korzystać z głowy i unikaliby narażania się na „dziurawe prezerwatywy”, stosując przez cały okres rozrodczy dobrane środki antykoncepcyjne o dużym bezpieczeństwie i skuteczności   i nie oskarżaliby całego świata o brak akceptacji dla ich nagannych przecież zachowań podyktowanych egoizmem i wynikających z hedonizmu i  konformistycznego podejścia do życia.  Jednakże zachowania kolegów po fachu mające na celu publicznie obrazić delikwentki uważam za zbędne zaniżanie swojego poziomu i pozbawione kultury osobistej. Ale cóż w każdej profesji znajdzie się taki ktoś, komu słoma z butów wystaje, co jednak nie zmienia moich poglądów na całokształt problemu.
wróc do artykułów