Krokodyle przy drodze
	
dodano 28.08.2007
– Weź z takimi babami, grzyba to pewnie ma, a jak nogi rozłoży to widać jak serce bije. – ciągnął pan Wacek czy Mietek, ale dla innych to normalna sprawa, fizjologia. Tłumaczą, że nie wszystkim wystarcza „dyndające” na szybie zdjęcie gołej blondynki z wielkim biustem.
Stojąc przy drodze wyciągam rękę i w duchu proszę, żeby zatrzymał się jakiś tir, bo w całej mojej przygodzie z jazdą autostopem to najbardziej lubię. Potem otworzą się wielkie drzwi i trzeba będzie wspiąć się na wysokie siedzenie. 
Zawsze w pamięć najbardziej zapadają mi podróże z kierowcami tirów. W tych małych kabinach wielkich drogowych gigantów kryją się małe i większe historie. Trakerzy, bo tak często na nich mówią, to nie tylko towarzysze wakacyjnej podróży, ale i przyjaciele w drodze. Tutaj jedynie taka symbioza wchodzi w grę. 
CB najważniejsze 
To „sztuczny zmysł” każdego kierowcy. Niejednokrotnie kierowcy pomagali mi złapać poprzez to małe cacko kolejnego „stopa”. Wystarczy puścić w eter, kto jedzie w pasującym kierunku, a już są chętni. Nie ma czemu się dziwić, bo jadący kilkaset kilometrów chłop, chciałby mieć do kogo „gębę” otworzyć. Czasami nawet specjalnie wypatrują autostopowiczów. 
Kiedyś jadąc w Bieszczady (a lało wtedy jak z cebra) zabrał mnie ze sobą kierowca cysterny z ciekłym azotem. Choć kategorycznie miał zakaz zabierania kogokolwiek, ten młody, sympatyczny ślązak zatrzymał się mówiąc mi, że nudno mu jak cholera i że zabierze mnie „ino bede godoć”. 
CB przede wszystkim służy omijaniu policji i kontroli drogowych. Za granicą to pomoc, bo kumple z tirów to jedna wielka rodzina i zawsze pomogą. Kiedy nie wie się, gdzie jechać, to wystarczy zapytać przez radio. 
Dawniej wymagano pozwolenia na zamontowanie CB, ale dziś wystarczy kupić aparat i można mieć go w osobówce. Zawsze wiadomo, gdzie stoi policja i jak wygląda sytuacja na drodze. 
Ożeniony z kabiną 
Co kabina, to historia. Chłopaki nie mają lekko. Tutaj żyją, śpią, jedzą – i tak czasami przez kilka tygodni. Do tego dochodzi też niemały stres. 
Ludzie jadący osobówkami boją się tirów. Moje obawy też były podobne, bo jak nie przerażać się takim kolosem z oponami wielkości fiata 126p? 
Zawsze zastanawiałam się, jak to jest z rodzinami tych kierowców. Szczęście czy nieszczęście są oni raczej wylewni i często kończąc jazdę znam całą historię życia Kazka, Józka czy Stefana. Rzadko który ma obrączkę na palcu. Rzadko który też ma żonę. Albo żyją sami, albo porzuceni przez swoje kobiety, a kiedy jest już rodzina, to widuje się jej „głowę” średnio raz na trzy tygodnie. 
wróc do artykułów