Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Tenis okiem kibica: najgorsza liderka w historii?
dodano 30.08.2008
Mowa o Jelenie Janković. Pochodząca z Belgradu tenisistka poważnie zmąciła harmonię tenisowego światka, awansując na pozycję liderki cyklu rozgrywek WTA Tour. Tym sposobem zabiła niezłego klina miłośnikom „białego sportu”.
Jak to może być, żeby zawodniczka, która nie wygrała i nie była nawet w finale Wielkiego Szlema w singlu zasiadła na miejscu zajmowanym kiedyś przez takie osobistości, jak Navratilova, Seles czy Henin? Jednogłośnie okrzyknięto Serbkę najgorszą liderką w historii. Czy rzeczywiście zasługiwała ona na takie miano?
Eksperci zgodnie twierdzą, że w grze Janković nie ma niczego specjalnego – ot, solidne tenisowe rzemiosło. Brakuje błyskotliwości, piętna talentu czy geniuszu, technicznych „fajerwerków”, które tak podobają się publiczności. Dlatego też Jelena jest oceniana niżej niż siostry Williams czy Swietlana Kuzniecowa. Jednak na przykładzie 23-letniej Serbki widzimy dokładnie, że talent i predyspozycje niekoniecznie wystarczają, aby osiągnąć sukces – skoro wymienione wyżej panie są lepsze, to dlaczego przegrywają w konfrontacji z takim „przeciętniakiem”, jak Janković?
Moim zdaniem tajemnica sukcesu Jeleny tkwi w solidności i pracy, jaką wykonuje. Zdając sobie jakby sprawę z tego, że posiada mniej błyskotliwości i talentu od rywalek, pracuje nad sobą i swoją grą dużo intensywniej niż one. Obdarzona nieprawdopodobną kondycją, grywa dużo i często: kilka lub nawet kilkanaście turniejów więcej niż koleżanki z pierwszej dziesiątki rankingu. Nie jeździ po świecie bynajmniej w celach krajoznawczych, osiągając bardzo dobre wyniki. W karierze wygrała sześć turniejów singlowych, jeden deblowy, kilka razy dochodziła do finału mniejszych i większych imprez. Ma także na koncie zwycięstwo wielkoszlemowe w mikście – wygrała Wimbledon 2007 (partnerował jej Jamie Murray).
Ponadto jest zawodniczką niezwykle równą, nie schodzącą poniżej swojego, wysokiego poziomu. Wystarczy spojrzeć na jej tegoroczne rezultaty wielkoszlemowe: półfinały Australian Open i Roland Garros oraz czwarta runda Wimbledonu mówią same za siebie. Porażki z dużo niżej notowanymi zawodniczkami zdarzają się Jelenie rzadko, chyba najrzadziej z czołówki światowej. A kiedy przychodzi do konfrontacji z tymi „lepszymi”, błyskotliwymi, utalentowanymi, Janković nie traci animuszu, wychodzi na kort i gra jak najlepiej potrafi. Dzielnie walczy do samego końca, staczając zażarte batalie o każdą piłkę. I często wychodzi zwycięsko z tych pojedynków. Sądzę, że prędzej czy później doczeka się singlowego zwycięstwa w Wielkim Szlemie. Blisko finału już była – w tegorocznym Roland Garros.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW