Samobójczy atak bombowy podczas biegu maratońskiego
	
dodano 13.04.2008
Ilu Polaków nie dowiedziało się o opisanej tragedii tylko dlatego, że koszmar opisano w dziele sportowym? I na ile to wydarzenie może być kasandryczną wizją dalszego (sportowego) ciągu? 
W dziale sportowym portalu Onet czytamy (7 kwietnia 2008) kolejno o krytykowanym Hamiltonie, o wielkiej charyzmie Kubicy, o trenerze bijącym swego piłkarza podczas przerwy meczu, o "Kickerze" oceniającym Polaków, o rezygnacji Michalczewskiego z ringu, o dobrze zarabiającej Radwańskiej. Czyli sport wraz z przyległościami. Na siódmym miejscu jednak coś dramatycznego - "Dramat piłkarza Ruchu", w którym napisano o czyimś zapaleniu prostaty i o "wyraźnie wstrząśniętym trenerze" z tego powodu. Kiedy już myślimy, że przeczytaliśmy wszystkie (w tym najsmutniejsze) wieści ze świata sportu, na sam koniec lektury mamy zaskakujący tytuł - "Samobójczy atak bombowy podczas biegu maratońskiego". I co jest grane (że też słownictwem sportowym zapytam)? Po zapaleniu narządu mamy (w dziale sportowym?!) zapalenie ładunków wybuchowych? I tego opisu nie zamieszczono w serwisie głównym tylko dlatego, że masakra dotknęła sportowców i kibiców? 
A cóż dokładnie się wydarzyło? Otóż - samobójczy atak bombowy podczas biegu maratońskiego w Weliwerija w Sri Lance (5 kwietnia 2008) uśmiercił 14 osób. Wśród ofiar znaleźli się minister tego kraju (o jeszcze niespolszczonej nazwie*), także były olimpijczyk Kuruppe Karunaratne oraz trener kadry. 
Krótko i zwięźle. I przez to bardziej szokująco... O zarobkach i wynikach sportowych pisują więcej, a tu kilkanaście śmiertelnych ofiar i dwa zdania. A cóż to ma wspólnego ze sportem? Gdyby wybuch był na bazarze, w kinie, na statku, pod wodą, na stacji kosmicznej to wieść o tym ukazałaby się w „normalnym miejscu”, ale skoro tragedia wydarzyła się podczas zawodów, no to dano ją w dziale... sportowym?! A przecież nie każdy zagląda do sportowego kącika... 
Jeśli (nie kraczmy!) podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie dojdzie do straszliwego nieszczęścia, to dział sportowy będzie pękał w szwach od doniesień... 
Wracając do tematu - iluż Polaków nie dowiedziało się o opisanej tragedii tylko dlatego, że koszmar opisano w dziele sportowym? I na ile to wydarzenie może być kasandryczną wizją dalszego (sportowego) ciągu? 
PS   Są trudności i niekonsekwencje z zaszufladkowaniem wydarzeń wszelakich. Tamże czytamy - "Taniec z gwiazdami: Pudzian najlepszy, Socha już nie tańczy". Mogłoby to również być w sporcie z powodu sympatycznego gwiazdora parkietu a siłacza, jednak dano w dziale „Kultura”. O, tu jakby wyższa kultura (lokowania wiadomości)... 
wróc do artykułów